Zygmunt Balicki - Polityka oportunizmu i polityka zasad

Znana jest anegdotka, ilustrująca w dosadnej formie utylitaryzm polityczny kupców: „Nasi wciąż zwyciężają” – odezwał się jeden z nich. – „A kto to są nasi?” – „No, ci co zwyciężają”. Tak krańcowego utylitaryzmu nie spotykamy niewątpliwie w społeczeństwie polskim, już choćby dlatego, że potrzeba ideowego punktu oparcia w polityce jest w nim zbyt silna, natomiast uczuciowość i nastrojowość nasza są bezwiednymi krzewicielkami ustawicznie wypływających na widownię prądów oportunistycznych. Istnieje u nas (nie tylko zresztą u nas) pewien typ ludzi, czy też pewna odmiana charakterów, dla których stanowisko, zajmowane w polityce, ulega ciągłym modyfikacjom, a nawet przewrotom, zależnie od tego, która z dwóch stron wojujących bierze w danym okresie górę. Taki oportunizm uczuciowy jest poniekąd jeszcze zrozumiały wśród narodów i państw neutralnych, gdzie może, do czasu przynajmniej, pozostać platonicznym, wśród tych jednak, które siłą rzeczy lub swego położenia terytorialnego zostały wciągnięte w wir walki, neutralność jest nie do pomyślenia, gdyż wówczas zamienia się ona w ustawiczne oscylacje, nie tylko zacierające wszelką wyrazistość linii polityki narodowej, ale podcinającą ją samą u podstaw. Uczuciowe „modyfikowanie orientacji” prowadzi do chwiejności, będącej zawsze cechą złej polityki, a dyktując z konieczności wskazania na chwilę bieżącą, staje się źródłem ustawicznych, na dwie strony popełnianych błędów. Wybrnąć z nich staje się niepodobieństwem, gdyż niema już wtedy polityki narodowej, a jest tylko spekulacja na najmniejsze zło i okupienie się najmniejszymi stratami, a więc nakreślona z góry przegrana.

Przed 10-ciu jeszcze laty pisałem:[1] „Aczkolwiek nie ulega wątpliwości, że naród, walczący o elementarne podstawy i prawa swego istnienia, jest bardziej usprawiedliwiony, niż wszelki inny, jeżeli prowadzi politykę czysto utylitarną, jest to postępowanie obliczone na bardzo krótką metę i nie zapewnia mu bynajmniej trwałych podstaw przyszłości, ta ostatnia bowiem nie na przemijających powodzeniach i zyskach, ale na silnej indywidualności narodu, a więc na jego charakterze opierać się musi. Nie tylko jednak z tych względów naród podobnej polityki trzymać się nie może, o ile bowiem byłaby czysto utylitarną, o tyle w danym położeniu nie byłaby właśnie celową. Walka o byt narodu jest wydobywaniem się na wierzch jego indywidualności, otóż przyznaniu ze strony przeciwnika pewnych ulg nie towarzyszy w tym wypadku żadne uznanie tej indywidualności, a więc i ulgi same równają się być może zmniejszeniu cierpień, ale bynajmniej nie zbliżeniu się do zamierzonego wyniku. Celowość osiągania zysków natychmiastowych nie może się opłacać kosztem celowości jedynie godnej narodu–wzmacniania rozwijania i stwierdzania swej indywidualności w szeregu przejawów charakteru”.

Nie brak potwierdzeń tego zdania w przykładach wojny obecnej. Oportunizm dyktował Belgii zgodzić sic na propozycje Niemiec i dać wolne przejście ich wojskom przy napadzie na Francję: miała zagwarantowana niezawisłość po wojnie, uniknęłaby pewnej przegranej na polu bitwy, zajęcia i zniszczenia całego swego obszaru, kontrybucji i wszystkich klęsk okupacji manu militari[2]. Tak, ale jej gwarantowana przez mocarstwa neutralność, a więc i rzeczywista jej niepodległość stałaby się fikcją, wpadłaby w orbitę ingerencji i wpływów Niemiec i byłaby w rzeczywistości zdana na ich łaskę i niełaskę – i to na całą przyszłość. Belgia wybrała też drogę przewidzianej z góry, doraźnej przegranej i zdziałała tym więcej dla swych naturalnych sprzymierzeńców i dla siebie, niż to słabe liczebnie jej siły pozwalałyby przypuszczać: skłoniła Anglię do wzięcia udziału w wojnie i do postawienia niezawisłości Belgii w szeregu najważniejszych postulatów swej przyszłości, pozwoliła Francji przeprowadzić mobilizację, stała się więc poważnym czynnikiem w stosunkach międzynarodowych z którym się wszyscy liczą, jako z siłą samodzielną. Polityka oportunistyczna rzuciłaby ją samopas na losy wypadków i skazała na rolę biernego materiału wymiennego w ręku obcych potęg, podczas gdy polityka zasadnicza pozyskała jej potężnych sprzymierzeńców, którzy dają jej rękojmie niezawisłości na całą przyszłość.

Tą samą drogą poszła Serbia i zamiast jak to niektórzy przewidywali ustąpić Bułgarii sporną prowincję, zajętą w 1912 r[3], i zawrzeć osobny pokój, co by jej wskazywała wąska polityka utylitarna, naraziła się na ustąpienie armii wobec przeważających sil nieprzyjaciela i na zajęcie przez niego całego swego obszaru. Dzięki jednak temu tylko nie zeszła do poziomu pozbawionego indywidualności narodowej materiału etnograficznego, a kwestia serbska, w całej jej rozciągłości i wielkości, nie zejdzie z porządku dziennego spraw międzynarodowych.

Na inne tory próbowało chwilowo wejść Czarnogórze i zawrzeć pakt niewczesny z grożącą jej niechybnie przewagą doraźnych zwycięzców. Jeden krok fałszywy panującego postawił na kartę całe, zdobyte wiekami dobre imię małego kraiku, i kto wie, czy nie będzie go w przyszłości kosztował korony, którą uratować pragnął.

Polityka zasadnicza nie wypływa ani z doktryny, ani tym mniej z jakiegoś altruizmu w stosunkach międzynarodowych, jest ona, również jak polityka oportunistyczna, polityką interesu wyższego rzędu, tego co sięga korzeniami w całą przeszłość dziejową narodu i ma na widoku taką jego przyszłość. Oddawanie pierwszeństwa interesom wyższym przed doraźnymi jest cechą silnej indywidualności, nie dającej się unieść na falach wypadków na bezdroża drobnych zysków i. korzyści chwilowych. Mówią, że uczciwość jest zawsze dobrym interesem, jest nim niewątpliwie również charakter, na którym każdy polegać może, a więc z którym każdy liczyć się musi.

Ci, z pośród nas, co się poddają nastrojom uczuciowym i pod wpływem przeciwności lub zmiennych okoliczności zewnętrznych gotowi są, bezwiednie lub świadomie, zejść z zajętego przez naród stanowiska, powinni zdać sobie sprawę z tego, że wszelka chwiejność i niezdecydowanie w polityce narodu, ciasny oportunizm i zbaczanie z wytkniętej linii postępowania są już przegraną wobec naszej przyszłości, bo odbierają najsilniejszy w niej atut, jakim jest wyraźna indywidualność, silny charakter i określona postawa narodu, dobijającego się uznania swej samodzielności pośród innych narodów.

„Sprawa Polska” Nr. 13 z r. 1916


 Tekst został opublikowany także w książce Zygmunt Balicki - Z doby przełomu myśli narodowej


[1] W artykule pt. „Charaktery a życie polityczne” – 1906, „Myśl Polska”.
[2] (łac.) „zbrojnym ramieniem, z użyciem siły zbrojnej” [redakcja]
[3] Chodzi tutaj o Macedonię, do której rościła sobie pretensje Bułgaria, a której większość została zajęta przez Serbię w wyniku I wojny bałkańskiej. Spór pomiędzy Serbią a Bułgarią o Macedonię był główną przyczyną wybuchu II wojny bałkańskiej w 1913 roku, zakończonej przegraną Bułgarii. [redakcja]

Inne publikacje autora Wszystkie artykuły