Roman Dmowski - Nie bądźcie talmudystami

(Streszczenie przemówienia Romana Dmowskiego na zjeździe Młodzieży Wszechpolskiej w dn. 24 kwietnia 1923 roku)

 

Przede wszystkim muszę Wam podziękować żeście mnie wybrali prezesem honorowym Waszego zjazdu. Miło mi, że się rozumiemy i że młode pokolenie podejmuje pracę w kierunku wszechpolskim. Równocześnie jednak muszę wam powiedzieć: wystrzegajcie się talmudyzmu, trzymania się tego, co kiedyś zostało napisane. Musimy ciągle tworzyć, ciągle iść naprzód. Wyprzedzeni przez inne narody, musimy szybko odrobić braki i doganiać je cywilizacyjnie.

Ja sam odszedłem już daleko od wielu spomiędzy tych rzeczy, które kiedyś napisałem. Cechą naszego obozu jest w ogóle ciągłe dążenie naprzód. Stąd tyle ludzi opuściło nasze szeregi, nie mogąc podążyć za nami i zrozumieć, że nic z tego, co stworzył obóz - poza oczywiście podstawowymi zasadami jego ideologii - nie stanowi martwej formułki, której by można się nauczyć i nie myśleć dalej. Nas czeka ciągły trud myślenia i odświeżania tego cośmy powiedzieli, zataczania coraz szerszych kręgów.

By naprawdę zapewnić narodowi naszemu wielkość i potęgę, musimy interesować się wszystkim oraz dążyć do jak największego rozszerzenia kręgu naszych wpływów i interesów. Polska nigdy nie osiągnie stanowiska mocarstwowego, jeśli zajmować się będzie wyłącznie swoimi sprawami i interesami. Nie będzie wielką, jeśli nie będzie się starała wpływać na regulowanie stosunków innych państw.

W czasie konferencji pokojowej podzielono państwa na państwa o interesach o „ogólnych” i interesach „partykularnych”. Nawet tak wielkie mocarstwo jak Chiny - chociaż jak się wyraził delegat Chiński więcej reprezentowało ludności, niż wszystkie inne państwa na konferencji razem wzięte - z powodu małego interesowania się sprawami świata były zaliczane do państw o interesach „partykularnych”. Najważniejsze sprawy decydowały się bez udziału delegata Chin oraz delegatów innych państw o interesach „partykularnych”.

Polska musi się stać państwem o interesach „ogólnych”. Tylko wówczas będzie państwem potężnym, z którym będą się liczyć. Thietmar, historyk niemiecki, powiada o Bolesławie, że ten na wszystkich dworach niemieckich miał szpiegów. Stanowi to dowód, że polityka tego władcy była polityką wielkiego państwa, mającego wszędzie swoje interesy i o wszystkim się z ciekawością informującego. Toteż granice Polski nigdy tak daleko nie sięgały jak wówczas. Kiedy zabrakło tej polityki, jedność i potęga państwa nie ostały się.

Odkąd Polska stała się stanową rozstrzygała o wszystkim polityka szlachty, która nie myślała o państwie, lecz wyłącznie o swoich interesach. Polityka ówczesnej Polski streszcza się w powiedzeniu: „gdzie pszenica nie rośnie, tam iść nie warto”. W tych czasach takeśmy nisko zeszli w zakresie polityki międzynarodowej, że nie interweniowaliśmy w sprawie najwięcej nas obchodzącej, w sprawie Prus Wschodnich.

Jeśli Polskę mogło co dźwignąć to tylko myśl wielkiego narodu. Aktywiści w czasie wojny tej właśnie myśli nie posiadali. Łączyli przyszłość Polski ze zwycięstwem Niemiec, od niego je uzależniali. Myśmy zrozumieli, że trzeba zająć samodzielne stanowisko na terenie spraw europejskich. Przede wszystkim należy zniszczyć Niemcy. Nam chodzi o to, by Niemcy były pobite, bo tylko w tym razie moglibyśmy uzyskać ziemie, które nam dają dostęp do morza. Dalszym celem było oderwanie tych ziem od Niemiec. Jeśli ta wojna nie da nam niepodległości - rozumowaliśmy - to zjednoczeni zdobędziemy ją za kilka lat, czy kilkadziesiąt. Pierwszym więc celem było powalenie Niemiec, drugim zjednoczenie ziem polskich, a niepodległość miała być ukoronowaniem dzieła. Żeśmy w wyniku wojny uzyskali wszystko jednocześnie - to jest wielkie szczęście, którego Polacy nawet ocenić i zrozumieć nie umieją.

Ludność Polski ma szereg bogactw naturalnych, więcej niż ich mają np.: Włochy, które nie posiadają żelaza, węgla, nafty. W ogóle naturalnych warunków mamy więcej niż ten kraj. Brak nam tylko właśnie jednej rzeczy: myśli wielkiego narodu. Żyjemy ochłapami tego co inne narody tworzą. Nam trzeba wiedzy, samodzielnej produkcji we wszystkich dziedzinach twórczości, a nade wszystko myślenia wielkiego narodu.

Dla braku tego właśnie myślenia wielkiego narodu my, którzy traktat wersalski mimo przeciwdziałania takiego Lloyd George’a dał jednak tyle, że zeszliśmy na stanowisko równe Gdańskowi lub Litwie Kowieńskiej. Gdybyśmy mieli samodzielną twórczość, mielibyśmy inny wpływ na Europę Środkową innym byłby nasz stosunek do Czech i Rumuni.

Wasze pokolenie czeka olbrzymia praca. Myśmy doszli do stworzenia myśli narodowej i czynu politycznego. Do was należy dalsze zdobywanie. A mamy dwa zadania chronić przed zalewem żydowskim i postępować na zewnątrz. Nas musi znać cały świat. Czytałem niedawno książkę Gardoliniego o faszyzmie. Pisze on o niektórych przywódcach nacjonalistów włoskich, że poszli za daleko w swym nacjonalizmie, że zasklepili się w wewnętrzny życiu narodu i przestali się interesować tym, co się dzieje na zewnątrz. Faszyści natomiast mówią, że ich obchodzi cały świat. I w tym widzę niezmiernie zdrowy instynkt włoski.

Pamiętajcie więc o tym, czego trzeba, aby prowadzić mocarstwową politykę. Jeśli nie zrobimy wielkiego wysiłku umysłowego, to prędzej czy później staniemy się łupem Niemiec. Dlatego proszę Was nie bądźcie talmudystami.

Ciężką pracą trzeba iść naprzód, bo wiele mamy do zrobienia.

Inne publikacje autora Wszystkie artykuły