Zygmunt Balicki - Zachowanie typu w stronnictwach politycznych

W artykule poprzednim[1] starałem się podnieść znaczenie, rolę i warunki zachowania typu indywidualności zbiorowej w stosunku do narodu. Ta sama dążność instynktowa, przyrodzona każdemu ustrojowi, a w ustrojach samowiednych obejmująca rozległy zakres zjawisk nader złożonych, zaznacza się oczywiście również w życiu stronnictw politycznych, już choćby dlatego, że stanowią one swego rodzaju organizmy społeczne, posiadające swój rozwój i rozrost, swoje dzieje, przeobrażenia j zboczenia, swoją samowiedzę i celowość, a więc i swoją duszę zbiorową o własnej indywidualności. I tu więc również sprawa zachowania typu odgrywa pewną właściwą sobie rolę, a rola ta jest nie tylko interesująca sama przez się, ale nadto może ona rzucić sporo światła na istotę stronnictw politycznych i ich stosunek do całości życia narodowego.

W samym swym założeniu stronnictwa polityczne przedstawiała formacje, mające w sobie uosabiać charakter narodu – taki, jak go właśnie ich członkowie i zwolennicy pojmują, a zarazem mające stanowić jądro samowiedzy narodu i zaczyn jego typu, ustawianie odradzającego się w pochodzie dziejowym. Jeżeli ten typ narodowy nie zawsze da się utożsamić z typem panującego stronnictwa, ani nawet z wypadkową wszystkich występujących w życiu publicznym stronnictw, to tylko dlatego, że składa się nań wiele cech, właściwości i instynktów ukrytych, leżących poniżej dziedziny świadomości zbiorowej, a więc nie dochodzących do ośrodków samowiedzy w warunkach zwyczajnych, lecz występujących na jaw dopiero w chwilach, pod jakimkolwiek względem szczególnych. Wszelako na ogół stronnictwa mogą być uważane za laboratoria wciąż urabiającego się charakteru, a wiec i typu narodowego: jakimi one są, takim – w ich własnym założeniu ma być naród cały. Różnice w sposobie pojmowania tej właśnie sprawy – czym jest i czym ma być charakter i typ narodu – stanowią o różnicach, zachodzących pomiędzy charakterami i typami dzielących jego samowiedzę stronnictw politycznych. Jest to właściwie najogólniejsza formuła, do której da się sprowadzić określenie istoty tych stale. działających ugrupowań opinii publicznej. Tym się tłumaczy fakt, nie dość zresztą znany i w nauce polityki podkreślany, że w społeczeństwach różnorodnych lub mieszanych pod względem rasowym – a takimi są wszystkie społeczeństwa przez życie państwowe ucywilizowane – najgłębszym, najistotniejszym podkładem podziału na stronnictwa są różnice rasowe; na nich dopiero szczepią się cechy drugorzędne, na tle życia społecznego powstałe. Ludzie, należący do jednej rasy etnicznej, mają we krwi i w instynkcie pewien typ narodu, w którego skład ongi weszli ich przodkowie, i typ ten starają się wycisnąć i utrwalić na jego obliczu duchowym, tworzą więc z natury rzeczy stronnictwo polityczne odrębne, przeciwstawiając się stronnictwom, noszącym w sobie inne podłoże rasowe, a zarazem inną koncepcję charakteru narodu, do którego wspólnie należą. Rasowy ten pierwiastek ulega stopniowym krzyżowaniom i przeobrażeniom przez narastanie cech wtórnych, rozwijających się na tle życia społecznego i warunków gospodarczych: spoczywa on prawie zawsze na dnie pierwotnego podziału na dwie klasy – rządzących i rządzonych, odnajdujemy go wreszcie w postaci już silnie zmienionej, jako klasy społecznej, wyhodowanej raczej wśród szczególnych warunków bytu, nieetnicznej, tj. w podziale ludności na miejską i wiejską, ze wszystkimi różnicami duchowych ich właściwości.

Doszukiwanie się, stwierdzania i badania czynników rasowych i kulturalno-etnicznych w przejawach duchowego życia narodu jest gałęzią nauki dotychczas nie tylko nie uprawianą, lecz nieznaną, nie posiadającą nawet odpowiednich metod, a jednak rola ich wyczuwa się na każdym kroku, a zjawiska życia narodowego dostarczają całej masy faktów i spostrzeżeń w tym względzie. Jeżeli wpływ różnic plemiennych, a zapewne i rasowych, szlachty wielkopolskiej, mazowieckiej, małopolskiej i ruskiej na kierunki myśli politycznej i stronnictw w Rzeczypospolitej z wielkim tylko mozołem dałby się wyświetlić i uzasadnić, to wpływ rasowy żydów, łącznie z wpływami kultury rosyjskiej na ukształtowanie się u nas prądów typu liberalnego, w przeciwstawieniu do prądów typu demokratycznego, jest aż nadto widoczny i łatwy do stwierdzenia.

Jak zawsze przy zagadnieniach tego rodzaju, wobec niemożności operowania wielkimi cyframi, metoda badań muskałaby się zwrócić do skrupulatnych dociekań genealogii rodowej i środowiska kulturalnego osób w narodzie wybitnych, w zestawieniu z analizą płodów ich twórczości umysłowej, zwłaszcza w literaturze i piśmiennictwie w ogóle, gdzie cechy duchowe ras i kultur czekają tylko na klasyfikację i uogólnienia.

Uwagi powyższe poczytywać należy jako dygresję od zajmującego nas tematu, na tej drodze bowiem, przy dzisiejszym stanie nauki, publicystyka musiałaby popaść w impas. Idzie mi tylko o podkreślenie faktu, że typ indywidualny i oblicze stronnictwa politycznego jest swoistym, podmiotowym odbiciem typu narodowego, takiego, jak go ono samo pojmuje i w sobie odbija, aby swoje pojęcie w tym względzie narzucić ruchem zwrotnym reszcie społeczeństwa i urobić je na swoją modłę.[2]

Stronnictwo każde, pod parciem właściwego każdemu ustrojowi instynktu samozachowawczego, z natury rzeczy dążyć musi do uwydatnienia i wyodrębnienia swej indywidualności w stosunku do innych stronnictw, a więc i do zaostrzenia cech swego typu. Z drugiej strony, to samo dążenie narodu jako całości, zwrócone na wewnątrz, przejawiać się musi w kierunku zacierania typów stronnictw poszczególnych na rzecz jednego typu ogólnonarodowego. Między obu skłonnościami istnieje przeciwieństwo, a od należytego rozwiązania tego przeciwieństwa zależy w znacznym stopniu utrwalenie jedności narodowego typu.

Na jakim gruncie znaleźć można to rozwiązanie, nie sprzeciwiając się naturalnym skłonnościom ani narodu, ani duchowo samoistnych składowych jego części?

Stronnictwo polityczne powinno przede wszystkim zasadzać swą indywidualność na twórczym rozwijaniu typu narodowego w zastosowaniu do warunków czasu i okoliczności zewnętrznych i na tym tle wyłącznie zarysowywać swe oblicze. Te lub inne przejawy charakteru narodowego, praktykowane w teraźniejszości i zalecane na przyszłość, stanowią właśnie to, co nazywamy zazwyczaj zasadami przewodnimi stronnictwa. Już sam ten punkt wyjścia zawiera implicite wskazanie, że stronnictwo polityczne, zasługujące na swe miano, musi posiadać zasady przewodnie, obejmujące całość życia narodowego, inaczej mówiąc – program jego musi być syntetyczny, regulujący wszystkie zagadnienia danego czasu i miejsca i biorący odpowiedzialność za możliwie dobre ich rozwiązanie. Każda więc grupa opinii, powstająca na tle interesów partykularnych, nie zaś ogólnonarodowych, czy będą to interesy lokalne, klasowe, zawodowe, wyznaniowe, czy wreszcie ideowe, ale zawsze zamykające się w ograniczonym zakresie pewnych celów specjalnych, może zasługiwać co najwyżej na miano frakcji politycznej.[3] Byt samoistny podobnych formacji rzadko tylko może być usprawiedliwiony wyjątkowymi, zazwyczaj nienormalnymi warunkami życia państwowego. Zdrowy rozwój stosunków politycznych wymaga, aby wszelkie dążenia partykularne torowały sobie drogę w opinii przy pomocy specjalnie poświęconych im stowarzyszeń i dopiero z chwilą, gdy dążenia te dojrzeją już do ustawodawczej realizacji, były przyjmowane przez te stronnictwa polityczne, które uznają je i włączą do swego programu. I tak np. postulaty warstw pracujących w Anglii, gdzie formy życia politycznego doszły do najwyższego stopnia kultury, przez całe dziesiątki lat były przedmiotem akcji związków zawodowych i stowarzyszeń specjalnych, nim wystąpiły na widownię polityczną pod postacią „stronnictwa pracy”, które jednak rozwijać się nie może i zapewne na zawsze pozostanie frakcją, niezdolną do odgrywania samoistnej roli. Te same postulaty na lądzie stałym, ujęte z góry w ramy „stronnictw” socjalistycznych, obojętnych na interesy ogólnonarodowe i nie mających o nich nic do powiedzenia poza negatywnymi wystąpieniami, wytworzyły niezdrowe formacje, które pomimo swej liczebności nie wyzbyły się nigdzie charakteru frakcji partykularnych, tam zaś, gdzie dorwały się częściowo do władzy, jak we Francji, odegrały w rządzie rolę czysto rozkładową. Stronnictwo centrum w Niemczech jest stronnictwem, nie zaś frakcją, a to jedynie dlatego, że charakter jego wyznaniowy wiąże się ściśle z określoną koncepcją typu narodowego niemieckiego i jest na wskroś syntetyczny. Jest to wielkim zagadnieniem duszy niemieckiej czy istotny dziejowy typ tego narodu znajduje prawdziwszy swój wyraz w rasowo ojczystym południowym (katolickim) charakterze ludności, czy też w północnym (protestanckim), urobionym na podłożu rasy słowiańskiej w czasach już historycznych.

Program syntetyczny, wysnuty z twórczej koncepcji rozwoju typu narodowego, zabezpiecza dostatecznie oblicze dziejów oraz indywidualność polityczną stronnictwa, jest dla niego kręgosłupem, utrzymującym je w równowadze, ochroną przed zboczeniami i sumieniem w rzeczach moralności publicznej. Przeciwstawienie się innym, odmiennym koncepcjom tego samego zakresu wywołuje między stronnictwami zdrową rywalizację, a nawet walki, w imię podobnych zasad staczane, będą właściwie nie starciami dwóch indywidualności o zwycięstwo typu własnego, lecz walkami o wcielenie w życie takiego lub innego typu narodu jako całości. Ta przyświecająca ciągle tym walkom i rywalizacjom najwyższa instancja, której powagę obie strony pragną utrzymać i podnieść, ustrzec może zawsze społeczeństwo od tego, żeby spory wewnętrzne nie były czynnik em demoralizacji i zaczynem rozkładu.

W praktyce życia publicznego spotykamy często wahania i krytyki, z tego pochodzące źródła. Stronnictwo, ustępujące w czymkolwiek ze swego tzw. interesu partyjnego na rzecz zachowania i stwierdzenia sprezentowanego przez siebie typu i charakteru narodowego, narazi s ę zawsze na zarzut ze strony swoich własnych zwolenników, oraz pewnych żywiołów bezpartyjnych (tych, które wyznają nie zasadę eklektyczną, że każde stronnictwo ma w sobie coś dobrego, lecz zasadę przeciwną – że wszystkie są nic nie warte), zarzut, jakoby zacierało własną indywidualność, czyniło z niej ustępstwa na rzecz przeciwników i zatracało swój typ pierwotny. Zarzuty podobne spotykały wszystkie stronnictwa w Królestwie, które w latach ostatnich dążyły do tzw. „koncentracji”, w imię wspólnej akcji w obronie praw narodowych i do nadania przedstawicielstwu polskiemu w Piotrogrodzie charakteru ogólnonarodowego. Wszystkie te stronnictwa, a zwłaszcza najsilniejsze z nich – demokratyczno-narodowe, chwilowo i pozornie traciły swą wyrazistość partyjną, zacierały swą odrębność o cały repoussoir[4], jaki daje przeciwstawienie się sobie wzajemne, ale natomiast zyskiwały na realnej syntetyczności swego stanowiska, wzmacniały rolę narodu jako całości, potęgowały jego indywidualność i charakter, a przez to samo pośrednio nadawały istotną i trwałą postawę swemu bytowi na przyszłość. O stronnictwach, tak samo jak o jednostkach, poświęcających swoje „ja” dla ogółu, powiedzieć można: „Kto zatraci duszę swoją, ten ją odnajdzie”.

Sprzeczność, zachodząca między interesem stronniczym a narodowym, da się sprowadzę do sprzeczności, zachodzącej między interesem doraźnym, chwilowym, przemijającym, a interesem trwałym, w dalszą przyszłość sięgającym, obliczanym na dalszą metę. Stronnictwo, jak każda osobowość w wyższym duchu poczęta, patrzeć musi na swą rolę, swój typ i charakter sub specie eternitatis[5], bo ma do spełnienia zadania wieczne, tak łatwo dające się zwichnąć chwilowym powodzeniem, za którem idzie nieunikniona ekspiacja.

Niejasne, zawikłane, a przeto niezdrowe stosunki zachodzą zawsze tam, gdzie stają naprzeciw siebie dwa obozy niewspółmierne pod względem swego charakteru: z jednej strony – stronnictwo w całym tego słowa znaczeniu, z drugiej – frakcja partykularna o zacieśnionym do pewnych spraw specjalnych horyzoncie politycznym, lub co gorsza – dwie frakcje o zakresie różnym i odmiennych polach widzenia.

Frakcja ma zawsze tę rywalizacyjną i bojową wyższość nad stronnictwem, że posiada typ nader wybitny, oblicze aż nadto wyraźne i nieskomplikowane; każde bowiem zjawisko życia narodowego, nie wchodzące w zakres jej specjalności, jest dla niej samo z siebie obojętne i podlega sumarycznej ocenie wyłącznie z punktu widzenia tych interesów, które ona sama reprezentuje. Jest to typ, okazujący aż nadto wyraźnie przerost jednych stron i władz, a zanik zupełnie innych, typ przeto karykaturalny; karykaturalny i kaleki zarazem, widzi bowiem cały świat otaczający tylko w dwóch barwach – białej i czarnej i w jednej płaszczyźnie swoich własnych interesów. Frakcja każda dba najbardziej i najmocniej o zachowanie tego swego typu, jest on bowiem dla niej sam w sobie celem. Przeciwników politycznych usiłuje zawsze sprowadzić w dyskusji na swój własny teren, aby ich zamknąć w ciasnych ramkach spraw swojej specjalności, a jeżeli się to nie udaje, między obu stronami nie istnieje już żaden grunt wspólny, na którym można by regulować punkty styczne. Jedyna instancja syntetyczna – naród – w sporze tym nie istnieje, gdyż jedna tylko ze stron uznaje zasadę odwoływania się do niej.

O ile społeczeństwo podda się wpływom jednej ze swych frakcji choćby na czas krótki, i da sprowadzić całość swych poglądów politycznych do jednostronnego jej stanowiska, następuje naruszenie równowagi w opinii, spaczenie sądów o innych stronach życia publicznego i załamanie się chwilowe charakteru narodowego przez stawianie kroków w istocie z nim niezgodnych. Społeczeństwo, zdane na pastwę walczących ze sobą frakcji, wpada w szereg nieskoordynowanych ruchów, przypominających stan gorączkowy lub zboczenia umysłowe, jedynym środkiem, zabezpieczającym naród przed ujemnym wpływem frakcji, jest wzięcie ich ze strony stronnictw syntetycznych i stojącego za nimi ogółu poza nawias życia ściśle politycznego przez niedopuszczanie ich do wpływu bezpośredniego na sprawy publiczne, to jest traktowanie ich jako pozapolityczne prądy opinii, albo stowarzyszenia, poświęcone interesom specjalnym, przeto nie mogące pretendować do normowania charakteru i typu narodu. I tak stoi kwestia ta de facto wszędzie, gdzie naród przedstawia indywidualność silnie skonsolidowaną.

Między typem narodowym a typem partyjnym frakcji istnieje przeciwieństwo zasadnicze, stałe i niedające się wyrównać, jeden bowiem może się zachowywać i rozwijać tylko kosztem drugiego.

Gorszymi jeszcze od frakcji i niebezpieczniejszymi dla charakteru narodowego są takie formacje polityczne – czy przybiorą one zewnętrzne pozory, stronnictwa syntetycznego, czy też frakcji, specjalnym poświęcone interesom, których cała indywidualność typu i cały program polityczny polegają na negacji cech, właściwości i dążeń jakiegokolwiek innego stronnictwa, a więc na pewnej kombinacji – częstokroć misternie ułożonej zaprzeczeń i przeciwstawności. Formacje podobne powstają przez połączenie w jednej grupie opinii silnych antagonizmów stronniczych z brakiem zupełnym twórczości politycznej, co nie wyklucza zresztą ani apelowania do interesów narodowych i dobra publicznego, ani pewnej zdolności i obrotności politycznej, pozwalającej im uzasadniać swe każdorazowe stanowisko. Zbyteczna dowodzić, że rola ich jest czysto hamującą, ze wszystkimi dobrymi i złymi stronami podobnej funkcji, wpływ zaś na charakter narodu – bezwarunkowo rozkładowy. Stanowisko takie podkopuje i dezorganizuje opinię u podstaw, przywyka oną bowiem do tego, że wszystko ulega zaprzeczeniu i obniżeniu, że ocena każdego faktu staje się nieszczerą i naciąganą, aż w końcu szerokie koła, dające posłuch ponętnej zawsze dla mas krytyce, tracą wszelką orientację i wszelka busolę narodową.

Rolę podobną odegrało w dziejach Galicji krakowskie stronnictwo demokratyczne, które powstało jako przeciwstawienie będącego u władzy w kraju stronnictwa „stańczyków” i odtąd było na wszystkich polach jego negacją. Jeżeli opinia publiczna w Galicji, pomimo czterdziestolecia życia konstytucyjnego, tak mozolnie się urabia i ciągle oscyluje między frazesem patriotycznym a dość trywialnym utylitaryzmem, jeżeli typ społeczeństwa w Galicji zachodniej dotychczas nie unarodowił się należycie, przypisać to należy w znacznym stopniu czysto negatywnemu charakterowi stronnictwa, które przez lat dziesiątki było jedyną przeciwwagą kierunku panującego. Podobny typ zaprzeczny przedstawia również w Królestwie odłam, zwany „frondą” obozu demokratyczno-narodowego. Dezorganizacyjny jego wpływ na opinie daje się z łatwością stwierdzić na przebiegu życia politycznego lat ostatnich.

Osobliwy wreszcie typ przedstawiają stronnictwa antysemickie w różnych krajach, o ile ich nazwa wyczerpuje zakres, jeżeli już nie wyznawanych przez nie zasad, to przynajmniej w praktyce dążności. Są to formacje negatywne i frakcyjne zakazem. Aczkolwiek obie te swoje właściwości wyprowadzają z potrzeby obrony typu narodowego przed zwyrodnieniem, ale wskutek swej jednostronnej i wyłącznej przeciwstawności same łatwo, ulegają zwyrodnieniu.

Dwie powyższe cechy zboczeń chorobliwych w charakterze stronnictw politycznych – frakcyjność i negatywność – wskazują z góry, w czym leży niebezpieczeństwo wypaczenia się typu stronnictw najbardziej nawet syntetycznych i najsilniej chociażby poczuwających się do odpowiedzialności za prawidłowy rozwój indywidualności narodowej.

Warunki czasu i miejsca, zarówno jak okoliczności, towarzyszące ważniejszym, przełomowym chwilom w rozwoju stronnictwa, wysuwają z taką siłą pewne strony życia narodowego i pewne zagadnienia na plan pierwszy, że się one zżywają z samym typem stronnictwa, uważane bywają nie tylko za istotną część zasadniczą jego dążeń, ale usuwają w cień inne, podstawowe jego założenia, rozrastają się niepomiernie i przybierają postać przerostu frakcyjnego w całokształcie jego dążeń; co gorsza, z chwilą przeminięcia palącej ich doniosłość; pozostałą one jako remanent dogmatyczny, naruszający jeszcze bardziej harmonijną i prawidłową syntetyczność typu i przybierają w umysłach, mniej zdolnych do obejmowania całości, charakter frakcyjnego przeżytku bezprzedmiotowych już, aczkolwiek żywotnych niegdyś wskazań. Przerost taki, zamieniający się stopniowo w balast szczątkowy, powstać musi zarówno na tle długoletniej, ale czasowej w dziejowym ujęciu polityki narodu, jak i na tle środków taktycznych, z natury rzeczy ulegających z biegiem czasu zmianie.

Widzimy tego przykład na stronnictwie ludowców w Galicji. Program jego w chwili swego powstania miał być syntetyczno-narodowym, atoli opierając się na tradycjach ruchów narodowych poprzedniego pokolenia i ówczesnych dążeń demokracji do uwłaszczenia włościan, wyznaczył zbyt wielkie miejsce zmienionym już zupełnie interesom chłopskim, przeciwstawiał je po dawnemu interesom „pańskim”, aż wreszcie zamienił się na frakcję czysto klasową, chłopską, wynoszącą zbyt często swe jednostronne stanowisko ponad sprawy ogólnonarodowe. Niepodobna również nie dostrzec zwyrodnienia frakcyjnego w polityce, która się ciągnie jedną linią tradycji od Lubeckiego, przez okres Wielopolskiego, aż do „ugodowców” z przed wojny japońskiej. Syntetyczny program narodowy tych polityków, oparty o zasadę legalności i lojalności względem państwa rosyjskiego, zredukował się u ich epigonów do jednego bodaj już punktu, tracącego właśnie coraz bardziej swe dawne realne podstawy polityczna, do samej już tylko legalności i lojalności, z pominięciem najdonioślejszych potrzeb narodowych.

Przykładem frakcyjnego zwyrodnienia, opartego na wskazaniach taktycznych, są losy polityki powstańczej w naszych najnowszych dziejach, środek taktyczny już w roku 1863 stał się w znacznym stopniu sam sobie celem, aż na koniec począł wypełniać sobą cały program pewnych odłamów ruchu narodowego. Dla Polskiej Partii Socjalistycznej program ten wyczerpuje dziś de facto zakres jej dążeń i zabarwia jej poglądy na wszystkie strony i przejawy życia narodowego.

W każdym niemal stronnictwie, posiadającym swoją historię, spotykamy odłamy wewnętrzne, które uległy frakcyjnemu zwyrodnieniu i straciwszy z oczu jego typ ogólny i całokształt dążeń (o ile je kiedykolwiek jasno rozumiały), widzą w pewnych specjalnych punktach programu, częstokroć już przebrzmiałych i w rzeczywistości odrzuconych, zasadniczą istotę stronnictwa i pragną do nich dociągnąć cały jego typ duchowy.

Ujemny ten objaw odróżniać należy od innego – dodatniego, pochodzącego z podziału pracy publicznej w stronnictwie. Jednostki lub grupy, wyspecjalizowane w pewnym zakresie działalności i poświęcające się jej z całym oddaniem się, będą zawsze skłonne do przeceniania doniosłości swej pracy i do nadawania jej znaczenia większego w całokształcie zadań stronnictwa, niżby tego wymagała syntetyczność programu i harmonia w układzie czynności. O ile jednak poza tym obejmują tę całość i harmonię swymi poglądami i są wiernymi przedstawieniami typu swego stronnictwa, przynoszą niewątpliwie korzyść swym zapałem specjalistów, bez którego nie masz płodnej pracy.

Drugi typ zwyrodnienia odłamów wewnętrznych stronnictwa, zwyrodnienia w kierunku negatywności, powstaje zazwyczaj na tle długoletnich walk lub antagonizmów, które przeszły niejako w krew uczestników i przemieniły się w ich oczach w niewzruszone zasady, w istotne znamiona charakteru i typu stronnictwa. Rodzą się stąd idiosynkrazje polityczne, których działanie czysto ujemne nie tylko mąci linię polityczną i paraliżuje jej zwroty, wywołane względami interesu narodowego, ale jeszcze wpływa na stale spaczenie charakteru stronnictwa, a pośrednio – w odpowiednim zakresie - także i narodu. Lubią one przybierać nazwę zasad „nieprzejednanych”, kiedy w istocie rzeczy są tylko zadawnionymi uczuciowymi odruchami, których rzeczywiście nic, nawet oczywiste dobro narodu, przejednać nie może. Taką samą negatywną rolę odegrać mogą również oparte na zadawnionym przyzwyczajeniu sympatie, które nie pozwalają stronnictwu zerwać pewnych stosunków, gdy charakter jego i polityka, a zwłaszcza interes narodowy, tego wymagają.

Zakorzeniona idiosynkrazja lub ślepy pociąg są zawsze objawem ciuchowego niewolnictwa w stronnictwie, czy w narodzie. „Naród – powiedział Washington, – który się kieruje w polityce sympatiami lub antypatiami, będzie zawsze niewolnikiem, gdyż pozostań e niewolnikiem swych sympatii i antypatii”.

Gdyby zapytano, jakie są przyczyny rozkładu wewnętrznego stronnictw, które już przeszły próby ogniowe i mają za sobą długoletnią historię, odpowiedziałbym, że przyczyną taką, jest zawsze zwyrodnienie, a następnie zatrata właściwego im typu duchowego. Cała kwestia w tym: skąd pochodzi owo zwyrodnienie, jakie są jego istotne powody, skąd się bierze ów zarazek rozkładowy, który przyprawia stronnictwa o rozbiór pomiędzy inne obozy i kierunki, lub o śmierć powolną z wycieńczenia?

Nie pochodzi to ze zmiany warunków zewnętrznych, jeżeli bowiem stronnictwo w założeniu swym nie było formacją polityczną czasową, powstałą dla przeprowadzenia określonych celów przy pewnym układzie stosunków, lecz formacją stalą określonego typu, uosabiającą pewną koncepcję charakteru narodowego i odpowiednich własnych metod działania, – znajdzie ono zawsze w sobie samym dość sił duchowych i dość plastyczności, ażeby przystosować swój program do zmienionych warunków, zachowując nietkniętą istotę swego typu i swoich zadań dziejowych.

Nie pochodzi to również ze zmian programowych lub taktycznych, które stronnictwo wprowadza do swych działań, bądź pod wpływem zmienionego układu stosunków zewnętrznych lub wewnętrznych, bądź pod wpływem przeświadczenia o popełnionych w przeszłości błędach i dążenia do ich naprawy. Wszystko to są – przeciwnie – objawy zdrowia, żywotności i siły wewnętrznej w stronnictwie, którym towarzyszy wprawdzie zazwyczaj pewien kryzys wewnętrzny, ale które wychodzą zawsze z niego zwycięsko.

Prawdziwą przyczyną rozkładu i zatracenia się właściwego pewnemu stronnictwu typu, a co zatem idzie, i upadku samego stronnictwa, jest po wsze czasy zawsze ten sam fakt, dający się wykryć i stwierdzić we wszystkich podobnego rodzaju przypadkach. Jest nim napływ do stronnictwa lub wypłynięcie w nim na widownię żywiołów w istocie mu obcych, nie tylko nie odpowiadających swym charakterem typowi stronnictwa, lecz z tym typem sprzecznych, do tego stopnia, że przy pierwszej cięższej i bardziej przełomowej próbie żywioły te występują już nie jako odmiany wewnętrznie jednego gatunku duchowego, lecz jako zabłąkani do obcego sobie obozu przedstawiciele innych stronnictw.

Znany jest trafny aforyzm, że dla utworzenia stronnictwa nie tyle trzeba ludzi, którzy to samo myślą, ile ludzi, którzy tak samo myślą. Solidarność wewnętrzna grupy politycznej przetrwa z łatwością próbę, wypływającą z różnicy poglądów na postulaty lub taktykę stronnictwa, ale się rozbije zawsze, gdy się ujawnią różnice w sposobie myślenia, w organizacji umysłowej, charakterze uczuciowym członków, słowem – gdy nie należą do tego samego typu duchowego. Tymczasem do każdego stronnictwa politycznego, o różnych fazach jego rozwoju, garnie się wiele żywiołów, dla których bodźcem wstąpienia do jego szeregów były względy natury drugorzędnej: stosunki rodzinne lub towarzyskie w wieku młodym, wpływy osobiste, jednostronna sugestia otoczenia, zbliżenie na polu pewnej specjalnej pracy obywatelskiej, dalej – silny, choćby tylko czasowy, nacisk pewnego stronnictwa na takie postulaty lub środki taktyczne, które najlepiej odpowiadają kierunkowi umysłu nowego adepta, wreszcie czynniki towarzyszące zawsze silnemu wzrostowi stronnictwa, jako to: powodzenie, moda, szeroki prąd opinii, wpływy, władza i związany z nią splot wielorakich interesów[6]. Wszystkie te względy mogą skłaniać jednostki i grupy cale, które to samo w pewnej chwili myślą, ale nie tak samo myślą i czują w rdzennej istocie swego charakteru, że nie tylko zaciągają się do szeregu zwolenników stronnictwa, ale nawet pełnią w tych szeregach wieloletnią służbę z całym przejęciem się. Otóż tkwiące w tym stosunku nieporozumienie faktyczne wychodzi na jaw – wcześniej czy później, zwłaszcza w chwilach burzliwych i przełomowych. Wtedy żywioły obcego typu bądź opuszczają szeregi stronnictwa, co się tylko przyczynia do jego uzdrowienia, bądź też, pozostają z jakichkolwiek względów w jego szeregach, okazują się w rzeczach pierwszorzędnej doniosłości politycznej zwolennikami stanowiska, zajmowanego przez inne, bardziej odpowiadające całemu ich typowi duchowemu, stronnictwo. I to jest przyczyną nie tylko wewnętrznych fermentów i wszelkiego rodzaju objawów frakcyjnego zwyrodnienia, lecz nawet rozprzężenia i rozkładu. Choroba ta stronnictwa wpływa nie z ilościowego lub jakościowego braku sił, jak to bywa przy utracie żywotności społecznej lub uwiądzie starczym, lecz z nadmiaru tych sił źle z sobą skoordynowanych, tak, iż zamiast wspierać się i potęgować, hamują i obezwładniają się wzajemnie. Jest to choroba nie ustrojowa, lecz funkcjonalna, coś w rodzaju zatrucia wydzielanymi przez drobnoustroje truciznami, występujące w organizmie skądinąd zdrowym, który jednak stracił zdolność równoczesnej asymilacji i pierwiastków użytecznych i eliminacji szkodliwych. Przekładając to odlegle porównanie na język społeczny, chorobę rzeczoną można by nazwać ostrym zaburzeniem funkcjonalnym w ustroju zbiorowym, paraliżującym czynności zarówno psychiczne, jak i ruchowe, wywołanym inwazją żywiołów obcych organizmowi, a gospodarujących w nim bez względu na typ i zdrowie całości.

Upadek stronnictwa Młodoczechów nie inne miał przyczyny. W ostatnim dwudziestoleciu zeszłego wieku, gdy powstawały i rozpadały się w naszym kraju różne grupy polityczne, wahające się między kierunkami socjalistycznym a narodowym, ta sama choroba była stalą przyczyną ich rozkładu lub rozbioru pomiędzy grupy ościenne.

Walka wewnętrzna w stronnictwie o zachowanie swego typu właściwie odbywa się ciągle i stanowi czynnik rozwoju tego typu, gdyż każdy krok, stawiany w kierunku jego wzbogacenia, rozszerzenia czy przystosowania jego wyrazu do zmienionych warunków, wywołuje zawsze tendencje przeciwne – bezwzględnej zachowawczości. Takie starcia nie są nigdy ani szkodliwe, ani niebezpieczne, przeciwnie, przyczyniają się znakomicie do uzasadnienia każdego nowego kroku i do tym wyraźniejszego zarysowania typu stronnictwa, przez usunięcie tych jego znamion, które byty czasowe i przemijające, a utrwalanie tych, które stanowią istotną treść jego charakteru. Osobowość ścierających się na tym tle odcieni jest i pozostaje wspólną. Rozkład poczyna się dopiero tam, gdzie osobowości są różne i należą do typów tak odmiennych i tak głęboko sięgających, iż dały one już początek odrębnym indywidualnościom zbiorowym w istniejącym dotychczas ugrupowaniu stronnictw. Uzdrowienie jest wtedy możliwe przez eliminację żywotów obcego typu, zmuszonych przez to przyłączyć się do tych stronnictw, do których przedtem duchowo już należały, lub skazanych na zamarcie w odosobnieniu, jeżeli i ten drugi związek jest dla nich niemożebny.

Powinowactwa duchowe są jedynym istotnym łącznikiem wiążącym stronnictwa na wewnątrz i jedyną podstawą ich typu; wszelkie zaś ogniwa wspólności interesów, postulatów, taktyki, akcji, nawet mające tradycję za sobą, mogą być podstawą porozumień i współdziałania, wszelako będą z natury rzeczy przemijające, to jest mogą trwać dopóty, dopóki nie powstanie kwestia cech zasadniczych typu stronnictwa, mających wycisnąć swe piętno na typie narodowym.

Rozkwit typu narodowego, ta najwyższa koncepcją rozwijającego się życia politycznego, jest potężnym bodźcem do pomnażania ognia solidarności i zbliżenia między stronnictwami, mianowicie gdy znajduje w ich łączności swe urzeczywistnienie, ale zarazem stawia tamę wszelkim nienaturalnym związkom, które ów typ osłabić lub zwichnąć mogą.

„Przegląd Narodowy”, Wrzesień 1909 r.


 Tekst został opublikowany także w książce Zygmunt Balicki - Z doby przełomu myśli narodowej


[1] „Zachowanie typu narodowego” („Przegląd Narodowy”, Sierpień 1909 r.).
[2] Potwierdzenie pośrednie tego założenia znaleźć możemy w fakcie, że tam, gdzie idzie o rzeczy tak elementarne, jak o zachowanie bytu narodu lub istnienia narodowości (np. na ziemiach polskich pod panowaniem pruskim, na Litwie i Rusi), przejawy charakteru narodowego są tak niezłożone i wszystkim wspólne, że nie dają pola do powstania stronnictw odrębnych. O ile się one zarysowują, sprowadzają się bądź do różnic w taktyce politycznej, które jednak muszą być regulowane na wewnątrz, bądź do różnic tak zasadniczych, jak zachowanie polskości lub abdykacja z niej, a to ostatnie odbiera zwolennikom zarówno chęć jak i prawo nazywania się stronnictwem polskim.
[3] Do tej właściwie różnicy sprowadzić można tak często używany u nas podział na stronnictwa narodowe i „inne”: te „inne” są właściwie frakcjami.
[4] Repoussoir – Koloryt kontrastujący. W malarstwie jest to określenie pierwszego planu kompozycji malarskiej w tonacji ciemniejszej niż dalsze partie obrazu. [redakcja]
[5] (łac.) „Z punktu widzenia wieczności” [redakcja]
[6] Nie tak dawne to jeszcze czasy, gdy każdy, interesujący się losem klas pracujących, uważał się i był u nas uważany za socjalistę, każdy, propagujący niewiarę w tej lub innej formie – za postępowca, a każdy, uznający szkodliwość wpływu Żydów na nasze społeczeństwo – za antysemitę.

Inne publikacje autora Wszystkie artykuły