Andrzej Trzebiński - Pokolenie wojenne

1

Proces wysysania czy wchłaniania nowych pokoleń kulturalnych przez to, co w kulturze gotowe już, wygodne i zastane, jest bezustannym, choć może cichym dramatem wszelkich młodych pokoleń. Prawie zawsze decydującym o porażce okazuje się tu brak granicy, brak jakiegoś wyraźnego pasa, który mógłby dzielić. Kopanie przepaści i proces wchłaniania czy wsysania muszą zazwyczaj iść równolegle, przy czym drugi okazuje się szybszy. O tym bezwzględnie należy pamiętać, jeśli myśli się o wojennej sytuacji polskiej kultury. Cztery lata oficjalnej przerwy, pas czterech lat dzielący przeszłość od przyszłości kulturalnej, pozwoliły nareszcie oderwać się młodemu pokoleniu i istnieć samodzielnie. Ponadto przez te cztery lata miały czas zwykłe hasła nowych kulturalnych rewolucji przeobrazić się w prawdziwie rewolucyjne myśli.

Obecne młode pokolenie kulturalne, mówiąc i wierząc w konieczność bardzo głębokich duchowych przemian, uczy się jednocześnie wielu rzeczy od wieku XIX, ceniąc lekceważone dotąd wartości polskiej tradycji. Obecne młode pokolenie, stawiając sobie i kulturze polskiej ogromne zadanie kulturalnego imperializmu, wychowując się w atmosferze niezwykłego napięcia woli i historycznych ambicji, umie jednocześnie pogodzić to z wolą dojrzałego i niczym niezaślepionego widzenia kulturalnej rzeczywistości. Obecne młode pokolenie – na koniec – mimo iż posiada bardzo silnie wyryte w świadomości poczucie własnej odrębności, nie chce – choć oczywiste znalazłyby się ku temu powody – usprawiedliwiać się z niczego własną młodością. Z dwojga złego woli przyjąć za błędy pełną odpowiedzialność.

To samodzielne, rewolucyjne, odpowiedzialne istnienie i praca wojennego pokolenia musi być dla nas zagadnieniem dość ważnym, aby się tutaj nad nim zastanowić.

2

Mówienie o kulturze międzywojennego dwudziestolecia jest zawsze trochę paradoksem. Można tam bowiem mówić o takiej czy innej literaturze, plastyce, muzyce czy filozofii, ale nie stanowiło to bynajmniej żadnego wspólnego świata kultury, nie wyrastało to na jakimś indywidualnym stylu życia, co ostatecznie jest najgłębszą podstawą wszelkich kulturalnych osiągnięć. Kultura nie była zaprzątnięta żadnym dziełem na miarę historii. Nie podejmowała ani misji oddziaływania na zewnątrz, co zawsze wpływa na obiektywizowanie się twórczości, ani wciągnięcia w świat swoich spraw szeroko zatoczonych kręgów społecznych, ani wyrwania się spod kulturalnej hegemonii zachodnioeuropejskich demokracji. Przeciwnie: starała się wieść życie możliwie autonomiczne, kontemplacyjne i wygodne. W takiej sytuacji przy braku wszelkich sił organizujących i spajających w całość poszczególne kulturalne dyscypliny – istotnie – wychodziły na plan pierwszy różnice, to, co dzieli, to, co przesuwa granice autonomizacji z zakresu całokształtu kultury ku zakresowi poszczególnych jej dziedzin. A to fakt, że pomiędzy awangardzistą w poezji a młodym muzykiem czy architektem istniała przepaść zupełnego niezrozumienia i nawet obojętności. W takiej sytuacji mówienie o kulturze jako o całości, mówienie o epoce w kulturze – zakrawa zawsze trochę na paradoks albo po prostu – na ironię.

Z tej krytyki przedwojennego stanu rzeczy, przedstawiającego rozpaczliwy obraz rozszczepienia treści kulturalnych wynika pierwsze konkretne zadanie młodego pokolenia.

Dokonać kulturalnej syntezy!

Zadanie jest nie tylko myślowe, teoretyczne. Nie wystarcza filozoficzny system, próbujący zharmonizować i związać ze sobą rozerwane i pełne dysonansów, rozszczepione nurty kultury. Zadanie jest przede wszystkim praktyczne. Związać twórców w jakąś żywą całość, pokusić się o syntezę nowego pokolenia w kulturze! Dopiero wtedy można wierzyć w głębokość i moc harmonii i więzów emocjonalnych. Konspiracja jest czymś, co przeciwdziała tego rodzaju realizacji. Fakt, że jednak przed wykonaniem takiego planu pokolenie wojenne nie cofnęło się, że zdobywa się na to, czego nie osiągnięto w ciągu dwudziestu lat pokojowego życia, a mianowicie: utworzenia młodego, rewolucyjnego ruchu kulturalnego, który by ogarniał i wiązał w całość poetę i architekta, muzyka i filozofa, plastyka i socjologa czy ekonomistę – fakt ten dowodzi, że świadomość wyodrębnionego i skrystalizowanego w ciągu czterech lat wojny pokolenia kulturalnego nie jest mistyfikacją ani złudzeniem.

3

Istnieją niebezpieczeństwa. Czy pokolenie wojenne zdąży się tak wyhartować etycznie, czy zdobędzie tak mocne przekonanie o swojej misji historycznej, że przetrwa zwycięsko arcytrudny psychologicznie i społecznie okres pierwszych powojennych lat?

Trzeba pamiętać o przykładzie, jakim służy powojenny okres sprzed ćwierć wieku. Beztroska radość życia i zaślepienie urokami ślepego pokoju niszczyły gruntownie siłę i głębię tego życia. Lata powojenne sprzed ćwierć wieku wydały kabaretowy nurt Skamandra i to dominowało.

Istnieje niebezpieczeństwo powtórzenia się, jeśli nie samej sytuacji i rezultatów, to w każdym razie jeszcze sugestywniejszych niż wtedy pokus. Rzeczy ważne, zdobyte przez młode pokolenie w ciągu czterech lat niebezpiecznego dojrzewania, rzeczy dużo ważące mogą łatwo utonąć w pełnych piany i tak kusząco lekkich falach nowych Skamandrytów, które wytoczą swe migotliwe, grające powierzchnią wody z wielu źródeł naraz.

Problem, czy Warszawa leży nad Wisłą, czy nad Skamandrem, jeszcze raz stanie się aktualny i niebezpieczny. Niebezpieczny przede wszystkim dla ludzi wyrosłych w twardej dyscyplinie wojny, słowem, dla tworzącego się ruchu kultury. O tym trzeba pamiętać i myśleć już dzisiaj.


Tekst pochodzi z książki Andrzej Trzebiński - Sztuka i Naród

Inne publikacje autora Wszystkie artykuły